Ostatnio w ręce wpadła mi bardzo ładna wizualnie pozycja. Ładna zewnętrznie. Stonowane kolory okładki, uspokajająca grafika. I tytuł: Nic się nie dzieje. Był to zbiór opowiadań. Otworzyłam książkę. Opowiadania były króciutkie, miały może po trzy-cztery strony. Przekartkowałam szybko kilka z nich. Skupiały się na szczegółach, nie na akcji. Zresztą sam tytuł mówił: Nic się nie dzieje. Z tylnej okładki dowiedziałam się, że napisane są przez osobę, która jest twórczynią bardzo popularnych podcastów pt. Nothing much happens.
Tego dnia nie zdecydowałam się na zakup tomiku. Sprawdziłam jednak podcasty. I przepadłam!
Nothing much happens, czyli co?
Nothing much happens to zbiór podcastów, które można określić jako bedtime stories for grown-ups, czyli opowieści na dobranoc dla dorosłych. Ich Autorką jest Kathryn Nikolai, którą samo wydawnictwo, które wydało jej opowiadania w polskiej wersji językowej w formie książki, nazywa architektką przyjemności. Na co dzień jest nauczycielką jogi i medytacji, co przekłada się na tworzone przez nią opowiadania.
Nothing much happens to opowieści, w których niewiele się dzieje, ponieważ mają nam one pomóc odprężyć się po całym dniu i zapomnieć o tym, co nas zajmowało przez cały czas. Wystarczy tylko zgasić światło, zamknąć oczy, odprężyć się i dać się ponieść opowieści!
Co mnie urzekło w opowiadaniach Nikolai?
Od razu powiem, że podcastów Nothing much happens słucham głównie… w samochodzie! A więc zupełnie nie wtedy, kiedy próbuję zasnąć! Wręcz przeciwnie! Jednak to wcale nie przeszkadza mi w docenieniu tego, co stworzyła Nikolai.
Autorka zauroczyła mnie już od pierwszych chwil. Jej głos, sposób w jaki czyta swoje opowiadania, i same opowiadania oczywiście powodują, że mam wrażenie, że mówi do mnie najbliższa osoba, której zależy na moim dobrym samopoczuciu, na ukojeniu mnie po całym dniu. Czułam, że Kathryn niemalże przytula mnie swoimi słowami. Pewnie dlatego niektórzy nazywają jej teksty „otulającymi opowieściami”. Samo słuchanie jej głosu jest kojące. Do tego dochodzi jeszcze samo opowiadanie. Nikolai pisze o prostych rzeczach, chwilach radości i przyjemności, wspomnieniach szczęścia. Z niezwykłą czułością, delikatnością i uważnością potrafi pisać o parzeniu kawy, rozwiązywaniu krzyżówek. Przypomina nam to, o czym dawno zapomnieliśmy, o najprostszych przyjemnościach, które dostępne są każdemu z nas, ale o których nie pamiętamy, bo cały czas gonimy za czymś więcej. Czy może być coś bardziej kuszącego niż pozostanie w ciepłym miękkim łóżku w zimowy niedzielny poranek, kiedy za oknem panuje mrok i mróz? Albo kubek aromatycznej herbaty w jesienny deszczowy wieczór? To wszystko kwestia przyjęcia odpowiedniej perspektywy – deszcz może pokrzyżować nasze plany związane ze spędzeniem dnia na świeżym powietrzu, ale może też stać się powodem do zrobienia tego, czego od dawna nie robiliśmy, sprawienia sobie małych przyjemności, tak banalnych jak układanie puzzli, rozwiązywanie krzyżówek, zabawa z naszym czworonożnym pupilem czy w końcu kubek gorącego kakao, przywołującego odległe, ale jakże cudowne czasy dzieciństwa. A wszystko to w naszym zaciszu domowym, przy akompaniamencie deszczu na zewnątrz. Kathryn Nikolai pokazuje nam jak wiele wspaniałych momentów czeka na nas na każdym kroku. Trzeba tylko chcieć się na nie otworzyć.
Opowiadania nawiązujące do tego, co aktualnie się dzieje
Opowiadania Nikolai zbiegają się z aktualnymi datami. Kathryn publikuje swoje podcasty raz w tygodniu. Ich tematyka zbiega się z tym, co aktualnie dzieje się w życiu każdego z nas. Pierwszy podcast, którego słuchałam dotyczył słonecznego momentu w ponurym środku zimy, którego wtedy doświadczałam, czyli tzw. dead of winter. Wcześniejszy traktował o pożegnaniu starego roku i wejścia w nowy rok. Pytanie, nad którym zastanawiali się bohaterowie tego konkretnego opowiadania brzmiało: What do you want to let go of? What don’t you want to bring in the new year? Kiedy to pytanie padło w opowiadaniu, zrobiło mi się tak przyjemnie, ponieważ sama dokładnie to samo pytanie zadałam moim studentom przed przerwą świąteczną. Nie wspomnę już o zaskoczeniu, jakie przeżyłam, kiedy ostatnie opowiadanie dotyczyło bohaterki, która przyprowadza do domu, w którym mieszka ze swoim rudym kotem, Marmoladą, małego pieska, Okruszka. Akurat w weekend wcześniej mój syn odwiedził swoją ukochaną Ciocię, która – nie zgadniecie – przygarnęła właśnie szczeniaczka!
Powrót do czasów dzieciństwa
Nostalgia to kolejne uczucie, jakie przebija z opowiadań Nikolai. Chyba każda opowieść z cyklu Nothing much happens zdaje się opleciona w najbardziej przytulną pajęczynę wspomnień. Rozpoczynając jedno ze swoich opowiadań Autorka powraca do czasów dzieciństwa, kiedy uwielbiała bawić się w bardzo małych przestrzeniach, takich jak np. miejsce pod biurkiem. Kto z nas nie budował swoich własnych schronień pod stołem lub z koca rozpiętego na krzesłach wyniesionych z salonu? Przynajmniej w moim przypadku te powroty do czasów dzieciństwa powodują, że z zupełnie innym nastawieniem słucham opowieści Kathryn. Ja po prostu odnajduję w nich swoje doświadczenia.
Komu mogę polecić opowiadania Kathryn Nikolai?
Absolutnie wszystkim! Nie wiem tego, ale mam wrażenie, że doceniliby je nawet Ci, którzy nie znają ani słowa w języku angielskim. Głos Kathryn potrafi czynić cuda i ukoić najbardziej skołatane nerwy. Kto jednak najbardziej skorzysta z regularnego słuchania jej opowiadań?
Ci, którzy chcą szlifować swój angielski
Opowiadania Kathryn Nikolai napisane są bardzo dobrym językiem angielskim. Jednocześnie jest to taki język, który na pewno zrozumie osoba ucząca się języka angielskiego już na poziomie B1-B2. Nie będą się jednak nudzić Ci, którzy bardzo dobrze władają językiem angielskim. Ci z pewnością docenią niesamowity dobór słów, na jaki decyduje się Autorka. Wyrażenia takie jak to feel snug and tucked away from the winter wind, crawling into cabinets, to curl up with a book, the chill followed me, lounging in bed, the craving for coffee nudged me out of bed na stałe wpiszą się do Waszego słownika!
Wsłuchiwanie się w opowiadania Nikolai pozwala nam również osłuchać się z językiem angielskim. Jej teksty idealnie się do tego nadają, ponieważ Autorka czyta swoje teksty wolno i wyraźnie, dając słuchaczowi czas na przetworzenie tego, co właśnie zostało powiedziane. Autorka każde swoje opowiadanie czyta dwukrotnie. Słuchając opowiadania po raz pierwszy, skupiamy się bardziej na zrozumieniu całości. Słuchając tekstu po raz drugi, zaczynamy zagłębiać się w szczegóły. Wtedy też zapewne zauważymy fragmenty, które być może za pierwszym razem albo nam umknęły albo zostały przez nas nie do końca zrozumiane.
Ci, którzy szukają inspiracji (np. w tworzeniu własnych historii)
A kto z nas nie szuka inspiracji! Czy to do naszych porannych stron, czy to do dziennikowego wpisu, lub też do opowiadania, które trzeba napisać na zaliczenie kursu z pisania kreatywnego 🙂 Czasem w głowie aż roi się od pomysłów, ale czasem zdarza się, że pomysłów na kreatywny tekst brak. Niby coś mamy, ale jakoś nie sposób zacząć. Opowiadania Kathryn pokazują, że najbłahsza nawet rzecz może stać się przyczynkiem do napisania ciekawej historii. I chociaż w jej opowiadaniach nie znajdziecie wartkiej akcji ani widowiskowych pościgów, przekonacie się, że opowiadania osadzone na wydarzeniach tylko pozornie nieistotnych mogą być niezwykle refleksyjne. Być może dzięki jej tekstom inaczej spojrzycie na kwestię pozyskiwania pomysłów do Waszych tekstów. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, otworzyć się na różnorodne doznania zmysłowe, nie tylko wizualne, ale skupić także na tym, jakie odgłosy nas otaczają, jakie zapachy do nas docierają, jakie wrażenia czuciowe odbieramy, i jak smakuje to, czego próbujemy. Te wszystkie doznania zmysłowe mogą obudzić w nas lawinę wspomnień i stać się idealnym punktem startowym naszej opowieści. Zresztą wystarczy przypomnieć sobie sławne już magdalenki i to, co w bohaterze „W poszukiwaniu straconego czasu” obudził ich smak. Wy też możecie iść w ślady Prousta!
Ci, którzy praktykują uważność i wdzięczność
W swoich opowiadaniach Kathryn skupia się na szczegółach. A w uważności przecież o to właśnie chodzi – o obecność tu i teraz, o dostrzeganie naprawdę maleńkich rzeczy i czerpanie radości z tego, co mamy. Kathryn jest mistrzynią w opisywaniu tego, co każdy z nas doskonale zna w sposób, który powoduje, że odkrywamy jak codzienne najzwyczajniejsze czynności potrafią być fascynujące. W pamięć szczególnie zapadł mi fragment parzenia kawy pojawiający się w jednym z ostatnich opowiadań Kathryn pt. „Cold snap and crosswords”. Brzmi on następująco:
Autorka nie tylko opisuje codzienne czynności z niezwykłymi szczegółami, ale odnosi się także do naszych zmysłów, mówiąc o tym jak z chwilowego zamyślenia budzi ją gwizdek czajnika, jak pachnie świeżo parzona kawa, o tym jak ciepła para okala jej szyję. Dostrzeżenie tych wszystkich postępujących po sobie czynności uspokaja i pozwala skupić się na szczegółach. Na szczegółach, które w codziennym zwariowanym życiu umykają nam niepostrzeżenie. Kathryn w niezwykle delikatny sposób przypomina nam o nich powodując, że następnym razem, kiedy będziemy wykonywać jedną z tych codziennych „przezroczystych” czynności postaramy się być bardziej uważni.
Nie tylko parzenie kawy może okazać się niezwykłym doznaniem zmysłowym. Może nim być także poranny prysznic. Uczucie ciepłej wody na naszej skórze, delikatny i relaksujący zapach mydła (a co się stanie i jakie wspomnienia się w nas odezwą jak akurat trafi nam się mydło, którego używaliśmy w dzieciństwie!), dotyk naszej gładkiej dłoni na skórze. To są czynności, które mogą sprawić wiele przyjemności, jeśli tylko zatrzymamy się na chwilę w biegu i pozwolimy sobie chłonąć daną czynność wszystkimi zmysłami. Wtedy też dostrzeżemy piękno w codziennych czynnościach i uświadomimy sobie jak bardzo powinniśmy być wdzięczni za to, co mamy.
Ci, którzy potrzebują wyciszenia
W recenzjach książki Nikolai można przeczytać, że jej opowieści mają relaksacyjną, wręcz terapeutyczną moc. Składa się na to wiele czynników – jej niezwykle delikatny głos, tematyka opowieści, sposób czytania opowiadań. Gdziekolwiek byśmy ich nie słuchali – w domu, w samochodzie, na spacerze – pozwalają nam się one zrelaksować i odetchnąć od problemów dnia codziennego. W jednej z recenzji przeczytałam, że opowieści Nikolai „tworzą przestrzeń w głowie”. Innymi słowy, tworzą wolne miejsce, swego rodzaju pozytywną pustkę, czyszczą nasz umysł z tego, co nagromadziło się w nim w ciągu całego dnia. Podążając za opowieścią, skupiając się na szczegółach kolejnych opisywanych przez Nikolai codziennych czynności, przestajemy myśleć (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!), analizować, martwić się. W zamian za to, zaczynamy płynąć razem z opowieścią. Opowieści Nikolai są formą medytacji, odpoczynku. Słuchając Nikolai zostawiamy wszystkie nasze zmartwienia za sobą, tak jak robiliśmy to słuchając opowieści na dobranoc, czytanych nam w dzieciństwie przez naszych rodziców. Z tą różnicą, że Kathryn możemy słuchać tak długo, jak tylko pozwoli nam na to bateria w telefonie. Rodzic w końcu zasypiał…
Podsumowując…
W opowiadaniach Kathryn pozornie niewiele się dzieje. Tak naprawdę jednak, słuchając ich dzieje się bardzo dużo, a najwięcej w nas samych. Wyciszamy się. Skupiamy na chwili obecnej. Zapominamy o problemach dnia codziennego. Inspirujemy się. Rozwijamy nasze kompetencje językowe. A przede wszystkim przechodzimy do świata, gdzie najbardziej banalna rzecz ma szansę zmienić bieg ponurych zdarzeń. Gdzie najprostsze czynności zdają się być czymś wyjątkowym i zasługującym na dostrzeżenie. Świat jest piękny a nasze życie wyjątkowe. Tylko trzeba to dostrzec. I w tym właśnie pomaga nam Nikolai w każdym swoim tekście.