Haruki Murakami mówi, że on sam nie przeżył wojny, głodu, ani innej tragedii, zatem mogłoby się wydawać, że nie będzie miał o czym pisać. Jednak napisał w swoim życiu mnóstwo książek. Jak tego dokonał? Murakami twierdzi, że każdy ma swój własny składzik, taki zbiór doświadczeń i przeżyć ze swojego życia, jakkolwiek to życie mogłoby się wydawać nudne. Murakami swoją pierwszą książkę napisał właśnie w ten sposób, że „wrzucał” do swojego tekstu kolejne doświadczenia ze swojego „składziku”. W ten sposób (oczywiście po odpowiednio długiej redakcji) powstała jego pierwsza powieść, czyli „Słuchaj pieśni wiatru”. Co jednak zrobić, jeżeli nie umiemy znaleźć w sobie (choćby na razie) tego składziku doświadczeń?
Pamiętam, że dla mnie zawsze dużym problemem było znalezienie tematu na kreatywne opowiadanie. Dlatego też zawsze staram się wskazać moim studentom w jaki sposób mogą podejść do opowiadania i znaleźć na nie swój pomysł. A zatem: jak uniknąć wiecznego myślenia o tym, o czym by tu napisać? Jak znaleźć pomysł na swoje opowiadanie?
Czytaj
Jestem zdania, że bez czytania nie ma dobrego pisania (to samo twierdzi Murakami). Czytanie pomaga nam nabrać doświadczenia, zobaczyć jak piszą inni, jakie mają pomysły na swoje teksty. Ale oprócz tego, czytając poznajemy nowe historie. I część z tych historii może nas zainspirować do napisania naszej własnej. Jakie mamy opcje?
Napisanie opowiadania z perspektywy innego bohatera
Czy zastanawialiście się kiedyś jak inaczej mogą widzieć tę samą sytuację różne osoby? Nasze dotychczasowe doświadczenia, motywacja oraz nasza osobista historia mogą spowodować, że daną sytuację odbierzemy zupełnie inaczej niż inne osoby w niej uczestniczące. I jest to właśnie doskonały punkt wyjścia do napisania historii!
Doskonałym przykładem do przyjęcia perspektywy innej osoby i spojrzenia jej oczami na przedstawioną sytuację jest opowiadanie Raymonda Carvera „Why don’t you dance?” Praktycznie całe opowiadanie to jedno wielkie niedomówienie. Mamy w nim trójkę głównych bohaterów, którzy spotykają się podczas wyprzedaży garażowej – organizuje ją mężczyzna w średnim wieku a kupnem zainteresowana jest młoda para – dziewczyna i chłopak. Sytuacja przedstawiona w opowiadaniu opowiedziana jest przez neutralnego narratora, który nie zdradza żadnych konkretnych szczegółów z życia bohaterów. Możemy się jedynie domyślać, że mężczyzna organizujący wyprzedaż stracił żonę (choć nie wiemy w jaki sposób); widzimy też pewne napięcia w związku młodych ludzi. Autor zostawia nam mnóstwo pola do interpretacji. Można zatem zabawić się w założenie okularów jednego z naszych bohaterów i opowiedzenie historii z jego perspektywy. Jeśli zdecydujemy się na mężczyznę, można zastanowić się dlaczego organizuje wyprzedaż (odejście żony: rozwód, śmierć), czy potrzebuje pieniędzy na spłatę kredytu czy raczej chce pozbyć się bolesnych wspomnień o ukochanej osobie, jak się czuje po stracie żony, dlaczego wchodzi w relację z młodą parą a na koniec tańczy z dziewczyną na środku ulicy.
Mogę Wam zagwarantować, że napisanie tekstu, który czerpie z oryginalnego opowiadania, ale w którym autor przyjmuje perspektywę konkretnego bohatera pozwala na stworzenie niesamowitego tekstu! Mam w tym temacie spore doświadczenie: przeczytałam już dobre kilkadziesiąt studenckich wariacji na temat „Why don’t you dance?” i zawsze miałam wrażenie, że czytam oryginalny tekst, który jest tylko osadzony na fabule opowiadania! Najlepiej zapamiętałam opowiadanie napisane z perspektywy bohatera, którego w tekście można zupełnie przeoczyć, czyli z perspektywy sąsiadów. I to jest dopiero umiejętność: zobaczyć praktycznie niewidzialnego bohatera, który był świadkiem sporego kawałka życia naszych głównych bohaterów. Przedstawić to, co widział, dodając nieodzowne dopowiedzenie (mógł widzieć wiele, ale nie słyszał wszystkiego). Genialne!
Alternatywne zakończenie
Są takie książki i opowiadania, których otwarte zakończenia dają czytelnikowi możliwość refleksji nad tym, co jeszcze mogłoby się wydarzyć. Zawsze łatwiej nam będzie bazować na pewnej historii i puścić wodze fantazji podejmując próbę rozwinięcia jej, niż stworzyć coś zupełnie od zera (choć oczywiście w dużej mierze zależy od osoby piszącej). Jednym z przykładów takiego opowiadania, które może posłużyć jako podstawa do rozwinięcia jest „Where are you going, where have you been?” Joyce Carol Oates. Opowiadanie opiera się na autentycznej historii, ale my oczywiście nie musimy się tym kierować w tworzeniu naszego ciągu dalszego. Oates przedstawia w swoim opowiadaniu historię młodej dziewczyny, do której pod nieobecność rodziców przyjeżdża poznany wieczór wcześniej młody mężczyzna i zaprasza ją na przejażdżkę. Dziewczyna nie ma na to ochoty – ledwie zna mężczyznę, towarzyszy mu nieznajomy, obaj są od niej znacznie starsi, a podczas rozmowy okazuje się, że mężczyzna zna większość szczegółów z życia naszej bohaterki. Opowiadanie kończy się w momencie, kiedy dziewczyna otwiera drzwi, żeby wsiąść do samochodu, bo wie, że nie ma wyboru. Takie otwarte zakończenie stanowi idealną możliwość do rozwinięcia opowiadania. Oczywiście wcale nie musimy (choć możemy) kierować się prawdziwą historią, którą inspirowała się Oates pisząc to opowiadanie. To my możemy zdecydować co się stanie: czy dziewczyna skończy tak jak jej pierwowzór? Czy może uda jej się uciec i uratować swoje życie? Co nastąpi dalej? Co stanie się z mężczyznami? Wystarczy popuścić wodze fantazji!
Wsłuchaj się w muzykę
Muzyka jest chyba jednym z tych elementów, które najszybciej i najłatwiej potrafią wprowadzić nas w odpowiedni klimat. Wykorzystywał to już Celestyn Freinet. Podczas jego zajęć uczniowie pisali opowiadania, które inspirowane były klimatem słuchanych przez nich podczas pisania utworów muzycznych. (Jest to naprawdę świetne ćwiczenie! Koniecznie spróbujcie!) Można jednak skorzystać nie tylko z melodii ale także z tekstu słuchanego utworu. Świetnie nadaje się do tego mój ukochany utwór „The House” autorstwa Katie Melua. Już od pierwszych akordów (i słów piosenki), przenosimy się do innego świata, a dokładniej do tajemniczego domu. Podążamy za naszą bohaterką wyraźnie wyczuwając czyjąś obecność. Zwabieni dochodzącymi zza drzwi odgłosami, otwieramy je. I w tym momencie żałujemy naszej decyzji. Co to za dom? Co to za miejsce? Kto znajduje się w domu razem z nami? Co zobaczyliśmy za zamkniętymi drzwiami? To tylko niektóre pytania, na które możemy odpowiedzieć naszym opowiadaniem.
Zwracaj uwagę na nagłówki artykułów w prasie / internecie
Pomysł na opowiadanie można też znaleźć w codziennej gazecie. Taki właśnie sposób na opowiadanie podpowiedział mi prof. Peter Lutzker z Freie Hochschule Stuttgart, kolebki edukacji waldorfskiej, gdzie uczestniczyłam w warsztatach metodycznych dla nauczycieli języków obcych w nurcie waldorfskim. Pamiętam artykuł, który na zajęcia przyniósł prof. Lutzker. Był on inspirowany prawdziwą historią a jego tytuł brzmiał: „Zamienione po urodzeniu”. Artykuł opowiadał historię dwóch kobiet, które w efekcie nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zaraz po urodzeniu trafiły nie do swoich biologicznych rodziców. Po kilkunastu (lub kilkudziesięciu latach – tego akurat nie pamiętam), każda z kobiet dowiaduje się, że nie była wychowywana przez swoich biologicznych rodziców. I tutaj właśnie powstaje pole do popisu! Pamiętam, że moi studenci wzięli kiedyś na warsztat ten temat. Powstały niesamowite prace, bardzo różnorodne, pisane z różnych perspektyw. Szczególnie zapamiętałam opowiadanie napisane z perspektywy pielęgniarki-alkoholiczki, która miała dyżur, kiedy urodziły się nasze „zamienione” bohaterki. Otóż historia po latach opowiedziana była z jej perspektywy. To ona doprowadziła do pomyłki – była nietrzeźwa i zrobiła błąd zapisując dane dziewczynek. Opowiadanie przedstawiało jej punkt widzenia, jej ogromne wyrzuty sumienia i życie ze świadomością do czego doprowadziła. Pamiętam też inne opowiadanie, w którym przedstawiony był moment rozmowy rodziców z jedną z zamienionych dziewczynek. Po kilkunastu latach od narodzin naszych bohaterek, dyrektor szpitala dowiedziawszy się o popełnionym przed laty błędzie, wysyła list do rodzin informując ich o zaistniałej pomyłce. Opowiadanie skupia się na rozmowie, kiedy rodzice próbują wytłumaczyć swojej córce o czym przed chwilą się dowiedzieli. Niedowierzanie, zaprzeczenie, dezorientacja – to stany, które najlepiej oddają to, co działo się z naszą zamienioną bohaterką w trakcie rozmowy z rodzicami.
Rozejrzyj się dookoła
A gdyby tak zaczerpnąć inspirację z tego, co nas otacza? Wystarczy rozejrzeć się wokół, po najbliższej okolicy. Na pewno znajdziecie tam miejsca, które kryją w sobie niejedną tajemnicę. Położone gdzieś na uboczu, zaniedbane, zapomniane. Miejsca, które nie pasują do teraźniejszości. Ja mam takie miejsca. Są one związane z historią miejscowości, w której mieszkam. Są wśród nich popularne latem stawy rekreacyjne. Niewiele osób wie, że kiedyś znajdował się na ich miejscu cmentarz żydowski. Jest były budynek gestapo, który dziś mieści bibliotekę miejską. (Wystarczy spojrzeć na niego z pewnego oddalenia, aby bez problemu dostrzec w nim jego historię.) Jest i pewien nieczynny odkąd pamiętam sklep na skraju lasu, w okolicy którego przed laty doszło do pewnego morderstwa. Są i zapomniane cmentarze, dobrze ukryte w lasach pomiędzy wsiami, gdzie na nagrobkach nadal można odczytać niemieckie i rosyjskie nazwiska poległych żołnierzy. To wszystko jest tuż obok, tylko że niedostrzegane w codziennym życiu. W moim przypadku wystarczy pójść na spacer, do centrum miasta czy do lasu, aby znaleźć te zapomniane miejsca. Zawsze kiedy tam jestem zastanawiam się jakie historie mogą być związane z tymi miejscami. Myślę o bólu rodzin, których groby bliskich zostały usunięte ze względu na politykę państwa. Myślę o taksówkarzu, który został zamordowany za przysłowiowe 5 zł przez dwójkę pasażerów przy nieczynnym dziś sklepie. Nie znam szczegółów tych historii, tylko tyle, co udało mi się usłyszeć od miejscowych i doczytać w Internecie. Ale kiedy jestem w tych miejscach, moja wyobraźnia zaczyna intensywnie pracować. Wiem, że niejedna historia czeka na opowiedzenie.
Jestem pewna, że każdy zna takie miejsca. Wystarczy tylko rozejrzeć się wokół i poczuć atmosferę tego miejsca. Można zrobić też mały research na jego temat. Historia przyjdzie sama.
Inspiracje czają się wszędzie. Niektóre nosimy w sobie. Jeśli jednak na razie trudno nam jest do nich sięgnąć, możemy zacząć od tego, co wokół nas – od książek, które czytamy, muzyki, której słuchamy, lub osób czy miejsc, które dobrze znamy. Na pewno uda nam się uchwycić to coś, ten jeden element, który zainspiruje nas do stworzenia niesamowitej historii. Wystarczy tylko mieć oczy (i uszy!) szeroko otwarte!