Remigiusz Mróz mówi, że „tworząc pierwsze zdanie, autor tak naprawdę rozpoczyna podróż w nieznane. Czasem zna jej cel, innym razem tylko wydaje mu się, że tak jest. W jednym i drugim wypadku po drodze czeka go wiele niespodzianek, bo tak naprawdę może tę podróż odbyć na wiele sposobów i obrać właściwie nieskończoną liczbę tras. I właśnie w tym tkwi urok pisania.”
Pierwsze zdanie jest absolutnie kluczowe. Stanowi ono bowiem nasze przywitanie z czytelnikiem. Dlatego Mróz twierdzi, że “(…) nad nim [pierwszym zdaniem] warto pastwić się aż do skutku, bez względu na to, ile czasu nam to zajmie. Warto zmieniać, przesuwać, zastanawiać się, dopieszczać. Nie powinniśmy podchodzić do tego zdroworozsądkowo, bo nasze pierwsze zdanie to także pierwsze wrażenie, jakie będzie miał Czytelnik. Nie okładka i nie opis z tyłu książki – te rzeczy zobaczy w księgarni. Ale pierwsze zdanie zazwyczaj przeczyta dopiero, gdy siądzie w zaciszu domowego ogniska i pozwoli opowiedzieć sobie historię.”
Stephen King również twierdzi, że pierwsze zdanie jest jak zaproszenie do przeczytania opowieści. Już od pierwszej linijki powinniśmy postarać się „wciągnąć” naszego czytelnika w naszą opowieść. Naszym pierwszym zdaniem powinniśmy szeptać Czytelnikowi: „Słuchaj. Chodź tutaj. Chcesz wiedzieć więcej.”
Jakie zatem powinno być to magiczne pierwsze zdanie? Mróz uważa, że powinno ono zmieścić w sobie jak najwięcej treści. Najlepiej, aby równocześnie zaintrygowało ono czytelnika i spowodowało, że w jego głowie pojawią się pytania, na które będzie chciał szukać odpowiedzi. Tylko jak to zrobić? Możliwości jest nieskończenie wiele! Są zdania długie na kilka linijek tekstu, ale są też takie, które liczą tylko jedno słowo. Są takie, które przenoszą czytelnika w sam środek akcji, są też takie, które zabierają go w przeszłość i zarysowują tło wydarzeń, które dopiero nadejdą. Są takie, które przedstawiają nam głównego bohatera z imienia i nazwiska i takie, które jedynie sugerują, kim będzie główny bohater. Są w końcu te, które powodują, że zaczynamy czuć się nieswojo i takie, które od razu kradną nasze serca.
Poniżej przedstawiam – najlepsze moim zdaniem – pomysły na to, w jaki sposób możemy skonstruować nasze pierwsze zdanie a tym samym zachęcić naszego czytelnika do zagłębienia się w opowiadaną przez nas historię.
Wspomnienia, czyli powrót do przeszłości
Jednym ze sposobów otwarcia naszej historii jest powrót do przeszłości głównego bohatera, która będzie miała ogromny wpływ na to, co wydarzy się dalej i z czym przyjdzie mu się mierzyć. Czasem będzie to moment kluczowy z punktu widzenia dalszej opowieści. Czasem wspomnienie, które położy się cieniem na życiu bohatera i będzie mu towarzyszyło przez dalszą część fabuły. Doskonale pokazują to poniższe przykłady:
Wciąż pamiętam ów świt, gdy ojciec po raz pierwszy wziął mnie ze sobą w miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek.
(„Cień wiatru” Carlos Ruiz Zafón)
Zafón zabiera czytelnika od razu do przeszłości swojego bohatera, do momentu, w którym jego ojciec pokazał mu Cmentarz Zapomnianych Książek. Tam właśnie nasz bohater, Daniel, wybiera książkę, która okaże się przyczynkiem do największej wyprawy jego życia.
Poruszałam się po śladach zostawionych przed laty, zdziwiona, że moje stopy ciągle do nich pasują. Dopiero w pociągu, do którego przesiadłam się we Wrocławiu, poczułam, że naprawdę jadę do miasta mojego dzieciństwa.
(„Ciemno, prawie noc” Joanna Bator)
Autorka już od pierwszego zdania daje znać czytelnikowi, że to, co za chwilę się zdarzy, będzie mocno związane z przeszłością głównej bohaterki, która próbując rozwikłać tajemnicę, będzie najpierw musiała zmierzyć się z własną przeszłością.
Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aureliano Buendía miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go z sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód.
(„Sto lat samotności” Gabriel García Márquez)
Márquez bez żadnych wstępów, bez zarysowania tła, dzięki któremu moglibyśmy zrozumieć co doprowadziło naszego bohatera do sytuacji w jakiej się znalazł, przenosi czytelnika w sam środek akcji. Dlaczego Aureliano Buendía ma zostać rozstrzelany? Co takiego się stało, że spotkał go taki los? Jednocześnie sytuacja ta stanowi moment wyjścia do powrotu do wspomnień. Márquez nie trzyma się chronologii. Najpierw zaskakuje czytelnika tym, co ma wydarzyć się dopiero na koniec życia bohatera, po to, by za moment opowiedzieć historię jego życia. W ten sposób płynnie przenosimy się do kolejnego sposobu otwarcia naszej opowieści, czyli…
Co się dzieje, czyli w samym środku akcji (albo nawet dalej)
A gdyby tak nasze pierwsze zdanie wcale nie było początkiem opowieści? Gdyby przenieść czytelnika od razu w sam środek akcji? Taki zabieg pozwala nam zaciekawić czytelnika od pierwszych słów. Zamiast snucia chronologicznej opowieści, szkicowania tła do mających się rozegrać wydarzeń, przechodzimy od razu do rzeczy. I to jeszcze jak! Bez zbędnych wyjaśnień, bez lania wody. W efekcie nasz czytelnik otrzymuje zdanie, które stawia go w epicentrum wydarzeń, gdzie tak wiele niewiadomych. Z tego zabiegu często korzystają pisarze. Robert Galbraith, czyli J.K. Rowling, otwiera swoją powieść „Żniwa zła” następująco:
Nie udało mu się zetrzeć całej jej krwi.
(„Żniwa zła” Robert Galbraith)
Kim jest on? Kim ona, której krew próbuje z siebie zeskrobać? Co się stało? I jak do tego doszło? Czy on zabił? Czy tylko przypadkiem (!) jej krew znajduje się na nim? Na te wszystkie pytania znajdziemy odpowiedź kontynuując czytanie!
Na podobne rozwiązanie decyduje się Remigiusz Mróz w „Ekspozycji”. Mróz podkreśla, że pierwsze zdanie to także pierwsze wrażenie o naszym tekście. A jak nie zrobić lepszego wrażenia niż przenieść czytelnika w sam środek akcji, jednocześnie nie podając zbyt wielu szczegółów?
Wiktor Forst nie odrywał wzroku od ciała. Starzec wisiał nagi na przecięciu ramion krzyża, a plamy opadowe kazały sądzić, że od śmierci minęło nie więcej niż kilka godzin.
(„Ekspozycja” Remigiusz Mróz)
W tym otwierającym zdaniu udało się zmieścić Autorowi najważniejsze informacje. Mróz przedstawił nam głównego bohatera oraz zadanie, jakie przed nim (oraz przed nami, czytelnikami) stoi: rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci.
Naszą historię możemy także zacząć od dialogu, który bez zbędnych wstępów przeniesie nas od razu do sedna sprawy. Z takiego zabiegu skorzystała Aleksandra Marinina:
Olga Krasnikowa ze złością cisnęła słuchawkę na widełki.
– Znów? – posępnie zapytał mąż.
(Aleksandra Marinina „Złowroga pętla”)
Teoretycznie, pierwsze zdanie nie jest dialogiem, ale wprowadzeniem do niego. Doskonale nakreśla nam jednak całą scenę oraz zdradza co nieco na temat tego, co musiało dziać się do tej pory. Domyślamy się, że nie jest to pierwszy telefon, jaki odebrała Olga. Czujemy, że te telefony nie wróżą nic dobrego. I że mogą być przyczynkiem do wydarzeń, które dopiero się rozegrają…
Coś się nie zgadza, czyli siejąc niepokój
Niepokój. Napięcie. I w końcu odkrycie. Przeżywane i dokonane zarówno przez bohatera jak i czytelnika. To kolejny sposób na dobre otwarcie opowieści. Korzystają z niego często autorzy thrillerów i kryminałów. Zacznijmy od szwedzkiego mistrza kryminałów, Henninga Mankella:
O czymś zapomniał, budzi się i wie to z całą pewnością. Zapomniał o czymś, co mu się w nocy śniło. O czymś, co powinien pamiętać.
(„Człowiek bez twarzy” Henning Mankell)
Mankell otwiera swój kryminał siejąc w nas niepokój. Siedemdziesięcioletni bohater budzi się nad ranem w swoim łóżku na wsi, niespokojny. Próbuje ustalić dlaczego tak się czuje. Początkowo myśli, że to efekt snu. Że śniło mu się coś, co go tak zaniepokoiło. Efekt potęguje fakt, że nie może sobie swojego snu przypomnieć. Dopiero po chwili uzmysławia sobie, że to nie sen go zaniepokoił, ale złowroga cisza za oknem… Pierwsze zdanie może zatem czytelnika zaniepokoić. Może – zamiast podać istotną informację – zasugerować, że czegoś brakuje. Doskonale znamy to uczucie, kiedy czujemy, że zapomnieliśmy o czymś kluczowym, że coś nam umyka. A Mankellowi udało się wzbudzić to uczucie nie tylko w bohaterze, ale także w czytelniku.
Podobnie zaczyna Jo Nesbø w swoim „Człowieku nietoperzu”:
Something was wrong.
(„Człowiek nietoperz” Jo Nesbø)
Polskie tłumaczenie nieco odbiega od angielskiego przekładu, a brzmi następująco: Zaczęło się nie najlepiej. Tu również w głowie czytelnika pojawiają się następujące pytania: Co zaczęło się nie najlepiej? Co się nie zgadza? Czy dalej będzie tylko gorzej? Przypominam, że Nesbø pisze kryminały, zatem na szybki happy end raczej nie mamy co liczyć!
To Kalle uratował Vindelnowi życie. A przynajmniej tak całe to zdarzenie opisał w czasie wstępnego przesłuchania na policji Vindeln.
(„Między tęsknotą lata a chłodem zimy” Leif GW Persson)
To kolejny wstęp, który od samego początku każe czytelnikowi wątpić, czy to, co właśnie przeczytał jest prawdą. Nieco dalej dowiadujemy się, że cała sytuacja jest mało prawdopodobna z kilku powodów. Niemniej jednak, to tak ją właśnie przedstawił Vindeln podczas przesłuchania. A zatem jeżeli tak nie było, jeżeli prawda jest inna, dlaczego Vindeln zeznał inaczej? Co kryje się głębiej? Nie dość, że czytelnik zostaje wprowadzony w fabułę już po kluczowym zdarzeniu, to jeszcze autor częstuje go informacją, że wcale tak nie musiało to wyglądać. Nie pozostaje nic innego jak czytać dalej, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało.
Zdradzę Ci sekret, czyli jak wprowadzić bohatera
A gdyby tak już na samym początku zdradzić czytelnikowi sekret dotyczący naszego bohatera? Taki, który będzie katalizatorem dla dalszej fabuły? Powiedzieć w tajemnicy coś, czego inni jeszcze nie wiedzą? Takie rozwiązanie w swojej książce wykorzystała Celeste Ng, zaczynając od słów:
Lydia nie żyje. Jeszcze tego jednak nie wiedzą.
(„Wszystko, czego Wam nie powiedziałam” Celeste Ng)
Już od pierwszych zdań wiemy, że Lydia nie żyje. Wiemy też, że inni jeszcze tego nie wiedzą. Zatem jesteśmy w posiadaniu informacji, która pozwoli nam obserwować mające się rozegrać wydarzenia z perspektywy kogoś, kto wie więcej niż pozostali.
Dwa lata przed tym, zanim mój ojciec nas zostawił, powiedział matce, że jestem bardzo brzydka.
(„Zakłamane życie dorosłych” Elena Ferrante)
Elena Ferrante zdaje się zdradzać dwie rzeczy w otwierającym zdaniu swojej powieści: to, że rodzina się niebawem rozpadnie oraz to, że ojciec postrzega swoją córkę jako brzydką. Główną bohaterką jest nastolatka, która bardzo mocno bierze do siebie zasłyszane słowa ojca. To uzasadnienia dla nich będzie się starała szukać w przeszłości swojej rodziny. Ferrante pokazuje, że w pierwszym zdaniu można zdradzić to, co dopiero się wydarzy oraz ująć intrygujący fakt, który będzie przyczyną do rozegrania się dalszej akcji.
„Ta dziewczyna, która zgubiła się w rezerwacie Nautanga”. Albo: „Ta dziewczyna, którą zabili, a potem ukryli jej ciało”.
(„Kartagina” Joyce Carol Oates)
W ten sposób Oates przedstawia nam główną bohaterkę swojej opowieści, która w pewien upalny sobotni wieczór znika w niewyjaśnionych okolicznościach. To pierwsze zdanie pokazuje, w jaki sposób o zaginionej wypowiadają się mieszkańcy jej rodzinnego miasteczka. Niektórzy wskazują tylko na fakt zaginięcia; inni idą dalej, podejrzewając, że dziewiętnastolatka została zamordowana a jej ciało ukryto na terenie rezerwatu. I choć to tylko domysły, przenikają one do umysłu czytelnika, gdzie rodzą kolejne pytania: Co tak naprawdę się stało tamtego wieczoru? Czy Cressida żyje? Czy uda się ją odnaleźć? Czy wręcz przeciwnie: stało się coś strasznego i rodzina nigdy już nie zobaczy swojej młodszej córki?
Uogólnienie, czyli wprowadzenie w tematykę opowieści
XIX-wieczne powieści obyczajowe bardzo często otwierały stwierdzenia ogólnie przyjętych prawd. „Duma i uprzedzenie” zaczyna się od słów: Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony. Lew Tołstoj otwiera “Annę Kareninę” w ten sposób: Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób. Obie swoimi pierwszymi zdaniami sugerują tematykę powieści: w pierwszym przypadku będzie to małżeństwo, w drugim życie rodzinne. Tymczasem można również zacząć swoją opowieść od zaprzeczenia dobrze znanego faktu. Na takie rozwiązanie zdecydował się Zygmunt Miłoszowski w swojej powieści „Ziarno prawdy”:
Duchy na pewno nie przychodzą o północy. O północy trwają jeszcze wieczorne filmy w telewizji, nastolatkowie myślą intensywnie o swoich nauczycielkach, kochankowie zbierają siły przed następnym razem, stare małżeństwa odbywają poważne rozmowy o tym, co się dzieje z naszymi pieniędzmi, dobre żony wyciągają ciasto z piekarnika, a źli mężowie budzą dzieci, próbując po pijaku otworzyć drzwi do mieszkania. Zbyt wiele jest o północy życia, aby duchy zmarłych mogły zrobić należyte wrażenie. Co innego przed świtem, kiedy przysypiają nawet pracownicy stacji benzynowych, a brudne światło zaczyna wydobywać z mroku byty i przedmioty, których istnienia nie podejrzewaliśmy.
Dochodziła czwarta nad ranem, słońce miało wstać za godzinę, a Robert Myszyński walczył ze snem w czytelni Archiwum Państwowego w Sandomierzu, otoczony przez zmarłych.
(„Ziarno prawdy” Zygmunt Miłoszowski)
Cały pierwszy akapit to tak naprawdę jedynie wstęp, ale jakże istotny, do pierwszego zdania fabuły. Autor w akapicie otwierającym powieść tłumaczy czytelnikowi, dlaczego niezwykłe rzeczy dzieją się nie o północy, ale wtedy, kiedy noc powoli przechodzi w dzień. Sam wstęp o duchach ma nas nakierować, że to właśnie teraz, o czwartej nad ranem, w Archiwum Państwowym stanie się coś niezwykłego. I coś takiego faktycznie ma miejsce. Oprócz zarysowania czasu akcji, Autor dodatkowo opiera się na kontraście, który pomaga czytelnikowi jeszcze lepiej wczuć się w klimat akcji. A jeśli mówimy o klimacie i atmosferze opowieści, nie sposób nie wspomnieć o kolejnej możliwości, czyli…
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie, czyli miejsce i czas akcji
Wykreowanie odpowiedniej atmosfery, która będzie tłem dla naszej fabuły, jest kolejnym czynnikiem, który może spowodować, że nasz czytelnik od razu zatopi się w naszej opowieści. Starannie dobrany i właściwie opisany czas akcji, jej miejsce oraz panująca pogoda są w stanie doskonale oddać ducha naszej historii. Nie dziwi więc, że tak wielu pisarzy decyduje się otworzyć swoją książkę właśnie w ten sposób.
Było około jedenastej przed południem jesiennego dnia w połowie października. Słońce ani myślało grzać, a zachmurzone niebo niosło dla pogórza obietnicę rzęsistej ulewy.
(„Głęboki sen” Raymond Chandler)
Opowieść zaczyna się od ukazania tła, a dokładniej czasu akcji oraz warunków pogodowych. Pogoda jest kluczowa w naszkicowaniu tła akcji – pomaga zbudować odpowiednią atmosferę, wzbudzić w czytelniku konkretne emocje, wczuć się w to, co przeżywa i jak czuje się bohater.
Pod wieczór wiatr nagle przycichł. Później całkiem ustał.
(„Zapora” Henning Mankell)
Tak otwiera się opowieść Mankella. Dopiero po chwili poznamy bohatera, dowiemy się kim jest, co wydarzy się tego wieczora, i jak zbieżne będzie to z opisaną przed chwilą pogodą. Bo Mankell doskonale wie, co robi. Z jednej strony chce zbudować atmosferę. Z drugiej opis pogody stanowi wstęp do mających się rozegrać za chwilę wydarzeń. Z początku nic nie wskazuje na to, że wydarzy się coś złego. Przecież wiatr nagle przycichł. Później całkiem ustał. A może tylko wstrzymał oddech, aby z szeroko otwartymi oczami zobaczyć, co przytrafi się bohaterowi?
Był jasny, zimny, kwietniowy dzień i zegary biły trzynastą.
(„Rok 1984” George Orwell)
Na koniec jedno z najbardziej znanych zdań otwierających wszech czasów. Precyzyjne, napisane prostym językiem, bez zbędnych dodatków. Czytelnik już na wstępie otrzymuje informację na temat czasu rozgrywania się akcji. Chłód nie zwiastuje jednak niczego dobrego…
Pomysłów na dobre otwarcie naszej opowieści jest wiele a powyższa lista nie wyczerpuje ich zapewne nawet w połowie. To pisarz decyduje, co zdradzi w pierwszym zdaniu, na co skieruje uwagę czytelnika. Sekret skutecznego pierwszego zdania zdaje się tkwić w zaciekawieniu naszego czytelnika już od samego początku, aby ten od samego tylko pierwszego zdania kompletnie zatracił się w naszej opowieści. A zatem, cytując Mroza, “(…) nie pozostaje nic innego, jak siąść przed pustą kartką i przez chwilę się zastanowić. Napisać, poprawić, a potem, gdy poczujemy, że to pierwsze zdanie jest jak dobry początek dnia, iść na całość.”
Pamiętajmy jednak, że pierwsze zdanie, które zostanie przez nas zapisane, wcale nie musi finalnie otwierać naszej opowieści. Początkowo jego rolą może być jedynie jej rozpoczęcie, spowodowanie, żeby zaczęła się toczyć. Dopiero w momencie edycji tekstu powinniśmy starać się je oszlifować, aby zapadło w pamięć naszego czytelnika na dłużej.
A jakie są Wasze sprawdzone sposoby na magiczne pierwsze zdanie? Od kogo czerpiecie inspirację? I jakie jest Wasze ulubione pierwsze zdanie? Dajcie, proszę, znać w komentarzu!
Wszystkie cytaty z Remigiusza Mroza pochodzą z jego książki „O pisaniu. Na chłodno”.
Zgadzam się, że magiczne pierwsze zdanie jest kluczem do wprowadzenia czytelnika w fascynujący świat. Inspiracja z wielkich mistrzów literatury to zawsze trafiony wybór. Podziwiam Twoje podejście i chęć doskonalenia swojego pisania. Moje ulubione pierwsze zdanie? To, które potrafi mnie porwać, sprawić, że nie mogę się oderwać od kolejnych stron. Dziękuję za inspirację i udostępnienie cytatów z książki p. Remigiusza Mroza.