Lato w pełni. A wiadomo, że nic tak nas nie relaksuje jak dobra książka! Ale z lektury można wyciągnąć coś więcej niż tylko oddech od tu i teraz. I właśnie ja tak mam z książkami B.A. Paris.
Moja relacja z B.A. Paris jest nieco skomplikowana. Po raz pierwszy usłyszałam o tej Autorce od mojej studentki w ubiegłym roku, podczas prowadzonego przeze mnie kursu Pisania kreatywnego. Rozmawialiśmy akurat o tym, w jaki niebanalny sposób można opowiedzieć historię. I właśnie wtedy wypłynął Dylemat B.A. Paris.
Zbliżały się wakacje. Szukałam lektury na urlop. Los chciał, że dwa tytuły tej Autorki, w tym wspomniany Dylemat, posiadała w zbiorach swojej domowej biblioteczki moja najpilniejsza Uczennica. Z chęcią pożyczyłam od niej obie pozycje. Z Dylematem uporałam się stosunkowo szybko, głównie dlatego że w pierwszych dniach naszego pobytu w górach było tak upalnie, że jedyne, co można było robić to leżeć (względnie moczyć się w zimnym górskim potoku) i czytać. Niejednokrotnie w trakcie tej lektury stawałam przed dylematem: kontynuować czytanie czy odpuścić? Książka wyzwalała bowiem we mnie ambiwalentne uczucia: z jednej strony chciałam wiedzieć co się wydarzy; z drugiej nie miałam cierpliwości do głównej bohaterki i jej niezrozumiałego marzenia. (Ci, co mnie znają wiedzą, że nigdy nie zrozumiem jak można spędzić kilka lat na planowaniu przyjęcia urodzinowego.) Byłam jednak skazana na Paris w tamto upalne lato, ponieważ oprócz jej dwóch książek nie zabrałam ze sobą nic więcej. A słowackiego nie opanowałam jeszcze w takim stopniu, aby delektować się lekturą w tym języku.
Tego lata moje drogi z B.A. Paris ponownie się zbiegły. Poszukując lektury na tegoroczne wakacje, w miejscowej bibliotece na półce z anglojęzycznymi tytułami znalazłam Bring me back. Zapowiedź książki zaintrygowała mnie, więc postanowiłam dać B.A. Paris jeszcze jedną szansę. Tym razem nie pożałowałam swojej decyzji! Dlaczego? Bo Paris potrafi opowiedzieć historię w oryginalny sposób, dawkując czytelnikowi informacje powoli, przeplatając teraźniejszość przeszłością, ale też wykorzystując różne punkty widzenia. A w Bring me back Paris zaskoczyła mnie już od samego wstępu. Czym? I co spowodowało, że zdecydowałam się poświęcić cały ten wpis na książki tej Autorki? Poniżej przedstawiam trzy pomysły, a tak naprawdę techniki, którymi zainspirowała mnie B.A. Paris:
Zaskakujący i wciągający wstęp (oraz niebanalne zakończenie)
A gdyby tak zacząć naszą historię zupełnie inaczej? W Bring me back Paris zaczęła od wstępu, który jest zapisem przesłuchania Finna, głównego bohatera i jednocześnie narratora opowieści. Przesłuchanie dotyczy zniknięcia dziewczyny Finna, Layli, z samochodu zaparkowanego na parkingu przy autostradzie. Wstęp kończy się następującym fragmentem:
That was the statement I gave to the police, sitting in the police station somewhere off the A1 in France. It was the truth. But not quite the whole truth.
Nie dość, że tak naprawdę w przesłuchaniu mamy streszczenie tego, co jest zaczątkiem całej historii, czyli tajemniczego zniknięcia Layli, to jeszcze otrzymujemy intrygującą informację, że to, co przeczytaliśmy jest nie do końca prawdą.
Podobne rozwiązanie zostało zastosowane przez Daniela Sáncheza Arévalo w jego książce Wyspa Alice, gdzie o śmierci męża naszej głównej bohaterki dowiadujemy się już na wstępie z fragmentu szkolnego wypracowania ich córki. Dzięki takiemu zabiegowi wprowadzamy Czytelnika w najistotniejsze wydarzenia bez konieczności snucia drobiazgowej fabuły.
Co biorę od Paris (i Arévalo)?
Kluczowe informacje można przekazać na różne sposoby. Można wykorzystać do tego przesłuchanie, tak jak zrobiła to Paris. Można skorzystać z tekstu napisanego przez jednego z bohaterów, tak jak zrobił to Arévalo. Ale równie dobrze można stworzyć list, kartkę z dziennika, maila czy cokolwiek innego, w którym przekażemy kluczową dla naszej fabuły informację. Taką oryginalną formą na pewno zaintrygujemy naszego czytelnika.
(Oczywiście to samo możemy zrobić na zakończenie. W Bring me back Paris ujawnia prawdę w mailu, którego Layla wysłała do Finna. To w nim poznajemy całą historię, obejmującą kilkanaście lat z życia tej bohaterki.)
Historia opowiedziana z niejednej perspektywy
Najczęściej zanurzamy się w historie, które albo opowiedziane są z perspektywy wszechwiedzącego neutralnego narratora albo narratorem jest jeden z bohaterów i to jego oczami patrzymy na wydarzenia rozgrywające się w czytanej przez nas opowieści. B.A. Paris oferuje nam inne rozwiązanie. W Dylemacie opowiadaną historię poznajemy z perspektywy dwóch osób: Livii oraz Adama, małżeństwa i rodziców nastoletnich dzieci. Rozdziały ułożone są tak, że raz zanurzamy się w opowieść snutą przez Livię, aby następnie spojrzeć na te same wydarzenia oczami jej męża. Dzięki prowadzeniu narracji przez dwie różne osoby czytelnik spogląda na te same sytuacje ale – tak jak opowiadający to bohater – koncentruje się na zupełnie innych szczegółach. Co więcej, taki zabieg pozwala otrzymać wgląd do wydarzeń i doświadczeń, które znane są tylko jednemu z bohaterów. W ten sposób, czytelnik zyskuje szerszą perspektywę, ponieważ wie coś, czego nie wiedzą inni, a jednocześnie może przyglądać się zachowaniom bohaterów mając świadomość, że nie wiedzą oni tyle, co on.
Podobne rozwiązanie, choć tylko w części książki, znajdziemy w Bring me back. Od pewnego momentu do narracji Finna dołącza Layla, jego zaginiona dziewczyna. Jest to zatem sygnał dla Czytelnika, że dziewczyna jednak żyje, skoro „słyszymy” jej głos w książce. Z każdym kolejnym fragmentem historii opowiedzianym przez Laylę zaczynamy lepiej rozumieć całą sytuację, zyskujemy szerszy jej obraz. Widzimy to, co się dzieje nie tylko oczami Finna, ale poszerzamy naszą perspektywę o kolejny punkt widzenia.
Co biorę od Paris?
Opowieść można snuć na dwa głosy. Można systematycznie przeplatać opowieść jednego bohatera wersją drugiego, ale równie dobrze inną perspektywę można wprowadzić dopiero po jakimś czasie, co jeszcze bardziej zaintryguje naszego czytelnika i każe mu się zastanowić dlaczego stało się to dopiero teraz.
A możemy też zrobić tak, jak w swojej debiutanckiej książce zrobił John Fowles – możemy naszą opowieść podzielić na dwie części i każdą z nich opowiedzieć z perspektywy innego bohatera. W przypadku „Kolekcjonera”, bo o tej książce mowa, Fowles najpierw daje głos porywaczowi, Fryderykowi Cleggowi, aby następnie zmienić perspektywę i dać czytelnikowi wgląd do tego, jak sytuację postrzega uwięziona, czyli Miranda Grey, prezentując zapiski z jej dziennika.
Teraźniejszość przeplatana przeszłością
Typowe dla Paris wydaje się przeplatanie teraźniejszości przeszłością. Bring me back składa się z rozdziałów podzielonych na dwie płaszczyzny czasowe: teraz i kiedyś (now and before). Rozdziały dotyczące tego, co dzieje się teraz pisane są w czasie teraźniejszym, a te dotyczące przeszłości w czasie przeszłym. (To samo rozwiązanie zastosowała w swojej rewelacyjnej książce Wszystko, czego Wam nie powiedziałam Celeste Ng.) W Bring me back na obu płaszczyznach narratorem jest Finn. Główny wątek to ten dotyczący historii rozgrywającej się dziś, czyli dwanaście lat po tajemniczym zniknięciu dziewczyny Finna, Layli. Natomiast z każdym kolejnym rozdziałem dotyczącym przeszłości, czytelnik coraz lepiej poznaje historię ich związku oraz zaczyna domyślać się, co tak naprawdę mogło doprowadzić do zniknięcia dziewczyny. Ciekawe jest również to, że rozdziały dotyczące przeszłości przyjmują formę wyznania, listu adresowanego do Layli.
W tym miejscu warto też wspomnieć o książkach Liane Moriarty, która równie ciekawie przeplata przeszłość teraźniejszością. Aktualnie obserwuję to w czytanej właśnie Mojej winie, twojej winie. Ale jestem pewna, że większość z nas doskonale pamięta z serialu Netflixa Wielkie kłamstewka (który powstał na podstawie powieści Moriarty o tym samym tytule) jak intrygowało nas to, o czym mówią osoby na przesłuchaniu. Widzieliśmy ich emocje, wiedzieliśmy, że stało się coś naprawdę strasznego, ale nikt z nas nie wiedział co to było, ani kto dopuścił się przestępstwa. Autorka krok po kroku prowadziła nas do kulminacyjnego wydarzenia, którego właśnie dotyczyło przesłuchanie.
Co biorę od Paris (i Moriarty)?
Historia nie musi być opowiedziana chronologicznie. Można przeplatać to, co dzieje się teraz z tym, co już się wydarzyło. Dzięki temu od samego początku nasz czytelnik znajdzie się w samym centrum wydarzeń. I choć początkowo może być zdezorientowany, bo będzie mu brakowało informacji, to powoli postaramy mu się je przemycić opowiadając o przeszłości naszego bohatera, czy to w formie zapisków dziennikowych czy też, jak zrobił to Finn, wyznania skierowanego do bliskiej osoby.
Zawsze mi się wydawało, że dobra opowieść musi bronić się sama, swoją fabułą, a nie sposobem, w jaki została opowiedziana. Odkąd jednak zaczęłam prowadzić kursy Kreatywnego pisania, a tym samym stałam się nieustającym łowcą pomysłów na oryginalny sposób opowiedzenia historii, zaczynam doceniać nie tylko samą historię ale również sposób, w jaki została opowiedziana. Jeżeli koncepcja autora jest naprawdę dobra, jestem w stanie przymknąć oko na papierowych bohaterów, ich nierealne życie i wydumane problemy. Wychodzę bowiem z założenia, że każdy z nas nosi w sobie fragmenty historii, które czekają na opowiedzenie. Nie zawsze jednak wiemy, jakie narzędzia zastosować, aby nasza historia trafiła do naszego czytelnika i została z nim jak najdłużej. Dlatego właśnie warto czasem zagłębić się w lekturze, która pokaże nam nie tylko CO opowiadać ale także JAK to robić. I to właśnie znalazłam u B.A. Paris.
A Wy czego się ostatnio nauczyliście z czytanych przez Was książek? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzu!