Dziś pierwszy dzień jesieni. I choć jesień coraz częściej bywa pięknym przedłużeniem lata, bardzo często obawiamy się tego, co nam przyniesie: coraz krótszych dni, chłodu, mroku, deszczu. Co zrobić, aby lato trwało jak najdłużej? Aby można było ogrzać się w przyjemnych promieniach słońca nawet wtedy, kiedy deszcz bębni o szyby? O tym jest właśnie dzisiejszy tekst!
Ostatnio jestem zanurzona w nature writing. Czytam o tym i odkrywam jak wiele wspólnego ma pisanie o naturze z wolnopisaniem. Tak naprawdę jedno nie może istnieć bez drugiego (przynajmniej w moim wykonaniu). Ale niesamowite jest także to, że w tym samym momencie wpadają mi w ręce książki, które do pisania o naturze nawiązują. Nie można tego nazwać inaczej niż „współwystępowaniem w czasie i przestrzeni zdarzeń niepowiązanych przyczynowo, które to współwystępowanie Jung odkrywczo nazwał synchronicznością” (Olga Tokarczuk „Czuły narrator”, str. 141). A książką, która stanowi bezpośrednią inspirację dla dzisiejszego tekstu jest „Czerwony notes” Sofii Lundberg.
Praktycznie już na początku książki odnalazłam elementy mojego „przyrodniczego wolnopisania”. Doris, główna bohaterka powieści, regularnie wysyła listy z Paryża do swojego przyjaciela, Gösty, który pozostał w Szwecji. Doris jest w Paryżu po raz pierwszy. Gösta spędził w nim znaczną część swojego życia. W swoich listach Doris stara się opisać Göście paryską rzeczywistość, skupiając się na szczegółach. Doris o swoich listach mówi tak:
Sama wysyłałam mu namalowane słowami obrazy wszystkiego, za czym tęsknił. Ludzi, jedzenia, paryskich placów i widoków. Również artystów, którzy byli jego przyjaciółmi. (str. 53)
Swoje pierwsze doświadczenia w Paryżu Doris opisuje wielozmysłowo:
Przelałam na papier wszystkie dotychczasowe wrażenia. Tak dokładnie, jak potrafiłam, będąc trzynastoletnią dziewczynką i posługując się chaotycznym, bardzo dziecinnym jeszcze stylem. Opisałam odgłos swoich stóp stąpających po peronie dworca, pierwsze napotkane zapachy, dzieciaki z kwiatami i chlebem, ulicznych grajków, podróż samochodem i dom na Montmartre. Wszystko. Wiedziałam, że Gösta by tego chciał. (str. 50)
To, co mnie wyjątkowo ujęło w listach Doris to szczegóły, które momentalnie przywołują wspomnienia lub wręcz przenoszą nas do opisywanej rzeczywistości. Doris nie opisuje Paryża ogólnie, ale skupia się na detalach, które tak dobrze zna Gösta i za którymi tak bardzo tęskni:
Nie wiem, co zrobił z moimi listami. (…) ale ja wciąż pamiętam wszystko, co w nich napisałam. Mam przed oczami prawie każdą opisaną przez siebie scenę. Żółte liście spadające na ulice Paryża. Zimne powietrze wdzierające się nocą przez nieszczelne okna do mojego pokoju. (…) I kamienicę na Montparnasse, rue Notre-Dame-des-Champs 86, gdzie Gösta sam kiedyś mieszkał. Zakradałam się tam, patrzyłam na klatkę schodową i opisywałam mu każdy szczegół. Podawałam nazwiska wiszące na drzwiach mieszkań. Uwielbiał to. (str. 55)
I choć Paryż na początku dwudziestego wieku daleki był od kojących krajobrazów przyrody, Doris udało się naszkicować jego piękno, zamknąć je w listach wysyłanych do przyjaciela. To one właśnie pozwalały mu przetrwać w najtrudniejszych chwilach.
Dlaczego my nie mielibyśmy zrobić podobnie? Dlaczego nie zamknąć kilku pięknych wczesnojesiennych chwil na kartach naszego dziennika? Lub wysłać kilku pocztówek do siebie z tego jeszcze nadal pięknego słonecznego okresu późnego lata? Powrót do tych chwil w długie i ciemne listopadowe wieczory będzie miał na nas z pewnością zbawienny wpływ!
Poniżej przedstawiam kilka pomysłów na to, jak zamknąć końcówkę lata w „namalowanych słowami obrazach”:
Widok z okna
Usiądź przy oknie. Przyjrzyj się temu, co z niego widać. Zwróć uwagę na kolorystykę otoczenia. Być może widok z okna przesłaniają Ci jeszcze pełne zielonych liści drzewa? A może w ogródku kwitną jeszcze kolorowe kwiaty? Postaraj się opisać widok z okna z najdrobniejszymi szczegółami.
(Polecam Wam opisać widok z okna tuż po wchodzie lub zachodzie słońca. Kolory będą niezapomniane!)
Mówią, że wrzesień to miesiąc wspaniałej pogody.
Wybierz się na spacer. Zapatrz się w chmury sunące po niebie. Przypatrz się jak wiatr delikatnie porusza liśćmi na drzewach. Poczuj ciepło wrześniowego słońca na swojej skórze. Spróbuj opisać ten moment jak najdokładniej. Skoncentruj się na swoich odczuciach.
Kasztany, żołędzie…
Wrzesień to czas, kiedy kasztany i żołędzie spadają z drzew. Są nawet takie ścieżki, których nie da się przejść, bo całe usłane są błyszczącymi kasztanami.
Idź do parku, tam, gdzie rosną kasztanowce. Zwróć uwagę na to, jak pięknie błyszczą kasztany leżące w trawie. Niektóre z nich nadal otulone są zieloną skorupką. Może uda Ci się znaleźć takie, które mieszczą w sobie kasztanowe bliźniaki?
Po powrocie do domu postaraj się opisać swoją wyprawę na kasztany z najdrobniejszymi szczegółami.
Jabłkowe słodkości
We wrześniu na lokalnych ryneczkach pełno jest jabłek. Jaki jest Twój ulubiony sposób na ich konsumowanie? Pod kruszonką na ciepło? W pysznym jabłeczniku? Prażone z dodatkiem cynamonu?
Postaraj się opisać swój ulubiony jabłkowy deser, koncentrując się na swoich doznaniach zmysłowych podczas jego konsumowania.
Niech to będzie niezapomniany wrzesień.
Zaplanuj jesienno-wrześniową aktywność, którą zapamiętasz na dłużej. Czy będzie to grill z przyjaciółmi w ogrodzie? A może spacer z najlepszym przyjacielem po jeszcze zielonym lesie? Na cokolwiek się zdecydujesz, spraw, aby było to niezapomniane! I rób zdjęcia, aby zatrzymać jak najwięcej szczegółów. A po powrocie opisz wszystko ze szczegółami!
Powyższe ćwiczenia łączą w sobie elementy pisania o przyrodzie z uważnością. Z pewnością pomogą Wam się wyciszyć w momencie ich wykonywania. Jestem jednak pewna, że najbardziej pomocne okażą się w chwilach, kiedy nie będziecie się już mogli doczekać wiosny. Wtedy właśnie warto wrócić do tych ciepłych, dodających otuchy pocztówek z września.