Fajansowa cukiernica, stary album ze zdjęciami, sczerniała od starości szkatułka skrywająca w swoim wnętrzu nienoszoną już dziś przez nikogo biżuterię. To właśnie te przedmioty oraz związane z nimi wspomnienia mogą stać się doskonałym punktem startowym do opowiedzenia naszej osobistej historii.
Synchroniczność ma naprawdę niesamowitą moc. Kiedy rankiem 10 listopada, chwilę przed ósmą rano, siedziałam przy biurku w moim gabinecie nic nie wskazywało na to, że za chwilę opiszę historię, której echo znajdę kilka godzin później na kartkach książki, którą wypożyczyłam z biblioteki dzień wcześniej. A było to tak:
Codziennie staram się skreślić kilka słów rano w dzienniku. Nie jest to raport o stanie mojego życia, broń Boże. Staram się prowadzić pozytywny dziennik, w którym dużo jest tak zwanego przeze mnie wolnego pisania (więcej na temat wolnopisania znajdziesz tutaj). Ostatnio zauważyłam jednak, że coraz trudniej jest mi wybrać odpowiedni temat. Tamtego ranka było podobnie. Początkowo chciałam skupić się na opisie miejsca, które kojarzy mi się z moim dzieciństwem. Aż w końcu to miejsce zawęziło się do jednej rzeczy, która zawsze znajdowała się w pokoju mojej babci. A mowa o zabytkowym serwisie kawowym.
Odkąd pamiętała, zabytkowy, porcelanowy serwis do kawy stał za szklanymi drzwiczkami kredensu. Znała go doskonale – wysoki dzbanek do kawy oraz sporo maleńkich filiżanek do espresso. Wszystko w przybrudzonym odcieniu bieli z delikatnymi wzorkami w kolorze złota. Nigdy jednak nie dane jej było trzymać tych cudeniek w ręku. Cały serwis był dokładnie myty dwa razy do roku przed najważniejszymi świętami. Wszystkim zajmowała się babcia. Wtedy miała pewność, że całość trafi w nienaruszonym stanie z powrotem za szybę. Nie pamiętała, aby kiedykolwiek widziała, jak serwis jest w użyciu, nawet podczas rodzinnych uroczystości. Na takie okazje przeznaczone były inne filiżanki: najpierw szklane, w odcieniu brązu, które babcia otrzymała w prezencie od swoich współpracowników z okazji przejścia na emeryturę, a później białe, bardzo podobne do tych poprzednich. Miały one jednak pewną wadę: niektóre z nich miały wewnątrz swoich niewielkich uchwytów niewystarczająco wygładzone fabryczne spawy, które powodowały dyskomfort podczas trzymania filiżanki. A może tylko ona to dostrzegała? Tak więc delektując się kawą – najpierw sypaną, później rozpuszczalną a od niedawna świeżo paloną z ekspresu, podaną w najprostszych, choć niebrzydkich, filiżankach, oczy całej rodziny zwrócone były na zabytkowy serwis kawowy zamknięty za szklanymi drzwiczkami kredensu. I choć zapewne niejeden członek rodziny nieświadomie dostrzegał ten zabytkowy serwis, to nikomu chyba nawet przez myśl nie przeszło, że zamiast trzymanej w dłoni filiżanki mógłby trzymać tę, która aż rwała się na stół, aby choć raz poczuć w sobie aromatyczną i rozgrzewającą kawę.
Względnie zadowolona z mojej porannej twórczości, zaparzyłam kolejną filiżankę kawy (pewnie zastanawiacie się w jakiej filiżance?) i usiadłam na kanapie z „Życiem Lali przez nią samą opowiedzianym”, które (jak już się pewnie domyślacie) wypożyczyłam dzień wcześniej z biblioteki. Nie uwierzycie, jakie było moje zdziwienie, kiedy już w pierwszym mini-opowiadaniu dostrzegłam fragment tego, co sama opisałam chwilę wcześniej. „Ostatnie garden party”, bo taki tytuł nosi pierwsze opowiadanie, osadzone zostało w starym dworku, tuż pod koniec jesieni, więc opis przyrody otaczającej budynek idealnie korespondował z tym, który miałam za oknem. Co jednak najciekawsze (choć w tym momencie już na pewno nie zaskakujące), w opisie wnętrza znalazłam „kredensy naładowane porcelaną, srebrem i pięknie rżniętym szkłem”. Coś, o czym sama myślałam i co opisałam tego ranka znalazło swoje odzwierciedlenie w tym, co czytałam kilka chwil później! Choć może to sama książka, jej obecność, wpłynęła na mój wybór tematu do porannego wpisu. Tego chyba nigdy się nie dowiem.
Ta okoliczność sprawiła, że ponownie zanurzyłam się w możliwości, jakie mamy pisząc swoją własną autobiografię. A jest ich naprawdę wiele! Poniżej przedstawiam te pomysły, które związane są z przedmiotami obecnymi na pewnym etapie naszego życia i z pewnych względów dla nas ważne. Pomysły pogrupowałam wokół książek, w których grają one niemalże pierwszoplanowe role.
Marcin Wicha „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”
Przedmioty, wspomnienia, urywki zdań. Tyle zostanie po naszej śmierci. Marcin Wicha stara się zrekonstruować obraz swojej zmarłej matki na podstawie rzeczy, które pozostały po jej śmierci w mieszkaniu. Każda z nich przywołuje konkretne wspomnienie, które razem tworzą opis matki autora.
Jak wykorzystać ten pomysł do opisania Twojej własnej historii?
Na pewno są w Twoim otoczeniu rzeczy, które odziedziczyłeś po kimś, kogo już nie ma z Tobą. Być może jest to stary album ze zdjęciami, pełen czarno-białych fotografii przedstawiających osoby, które już odeszły. Albo maleńkie, delikatne kolczyki w kształcie różyczek, należące kiedyś do Twojej babki stryjecznej, które teraz leżą zamknięte w sczerniałym od starości srebrnym puzdereczku. Albo niebieska fajansowa cukiernica z mieszkania dziadka i wystająca z niej masywna metalowa łyżeczka, do końca której zawsze przyklejone były drobinki cukru. Jak pamiętasz te przedmioty? Do jakiej krainy Cię zabierają? Jakie postaci przywołują? I jakie zdarzenia stają przez Twoimi oczami, kiedy widzisz je w użyciu? Postaraj się mentalnie przenieść do czasów, kiedy Ci, których już nie ma dziś z Tobą, korzystali z wybranych przez Ciebie przedmiotów. Niech będą one przyczynkiem do wspomnienia tych, którzy odeszli.
Helena Karpińska „Życie Lali przez nią samą opowiedziane” (red. Jacek Dehnel)
Tytułowa Lala, czyli Helena Karpińska, babcia redaktora, opowiada historie inspirowane jej własnymi przeżyciami. Przywołuje obrazy, miejsca i przedmioty, które nadają jej opowieściom niepowtarzalną atmosferę. To właśnie dzięki niej czytelnik może przenieść się do tamtej odległej rzeczywistości, która jednak – ponieważ opowiedziana – nie została utracona.
Jak wykorzystać ten pomysł do opisania Twojej własnej historii?
Z pewnością w Twoim domu rodzinnym był przedmiot (i to pewnie niejeden), który od zawsze Cię fascynował. Być może stał za szybą starego kredensu, chował się w zamkniętej szkatułce lub patrzył na Ciebie ze ściany. Wybierz jedną taką rzecz z mieszkania Twojego dzieciństwa. Może ona należeć do Ciebie, Twoich rodziców, rodzeństwa lub dziadków. Opisz ją dokładnie. Postaraj się napisać jej historię. Jak ją pamiętasz? Skąd się wzięła w Waszej rodzinie? Do kogo należała? Jaką drogę przebyła, zanim znalazła się w obecnym miejscu? Co się z nią stało? Jaki był Twój stosunek do niej? I jakie wspomnienie przywołuje?
Agata Tuszyńska „Czarna torebka”
Dokumenty, przepisy kulinarne, święty obrazek. To właśnie skrywała tytułowa czarna torebka, którą otrzymała Agata Tuszyńska w dniu swoich osiemnastu urodzin od swojej matki. Dzięki znajdującym się w niej przedmiotom Autorka poznaje historię swojej babci, jednocześnie odkrywając swoją własną.
Jak wykorzystać ten pomysł do opisania Twojej własnej historii?
Wybierz przedmiot, który otrzymałeś od kogoś bliskiego. Powinien on być czymś, co było dla Ciebie symbolem zmiany. W przypadku Agaty Tuszyńskiej, torebka jej babci trafiła do niej wraz z informacją o jej prawdziwym pochodzeniu. Jaki przedmiot symbolizuje dla Ciebie podobną ważną zmianę w Twoim życiu? Czy był to dziennik, zapisany ręką Twojej Babci, dzięki któremu poznałeś jej prawdziwą historię i jednocześnie inaczej spojrzałeś na swoje własne życie? A może medal za udział w maratonie, zdobyty przez Twojego Tatę a następnie dany Tobie na jednym z życiowych zakrętów? Albo książka, która nie tylko pokazała Ci inny świat, ale także pozwoliła zrozumieć jaka moc tkwi w słowach? Wybierz rzecz, która zapoczątkowała coś, co na nowo nadało sens Twojemu życiu. Wyjdź od opisania tej rzeczy, aby następnie zanurzyć się w moment, kiedy ją otrzymałeś. Zakończ przywołując zmianę, jaką w Tobie zapoczątkowała.
To właśnie z tych skrawków wspomnień może powstać czuła opowieść o naszym życiu. Bo z opowieścią, także tą o nas samych, jest podobnie jak z fastrygowaniem: Początkowo nasze wspomnienia mogą nam się wydawać jedynie luźno związanymi ze sobą skrawkami naszego życia, może nawet nie za bardzo pasującymi do siebie. Ale im bardziej zagłębiamy się w to, co minęło, zaczynamy coraz wyraźniej dostrzegać obrazy, o których już niemalże zapomnieliśmy, ale które, jak się okazuje, tkwią w nas głęboko zapisane. To właśnie te wydarzenia zaprowadziły nas do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Niech zatem moje dzisiejsze pomysły pomogą Wam utkać piękną historię Waszego życia! A przynajmniej jej skrawek!
Jeżeli szukasz kolejnych inspiracji do opowiedzenia swojej historii, sprawdź ten wpis: Co by o Tobie powiedzieli inni, gdybyś pewnego dnia zniknął? – Enigma Johna Fowlesa jako przygotowanie do stworzenia autobiografii.
Powodzenia!