Uważność praktykujemy, aby uspokoić umysł. Aby wyłączyć wszystkie niepotrzebne, natrętne myśli wciąż obecne w naszym umyśle. Czy nie tego samego potrzebujemy, kiedy zaczynamy pisać? Odciąć się od tego, co nam przeszkadza, aby móc w pełni skupić się na tym, co zamierzamy opisać? Czy praktyka mindfulness może nam pomóc pisać lepiej, w większym skupieniu i z lepszymi efektami? O tym jest właśnie dzisiejszy tekst.
Podobieństwa pomiędzy uważnością a pisaniem
Żadna sprawność językowa nie jest chyba tak podobna do praktyki uważności jak pisanie. W swoim artykule Tina Waldman oraz Rivi Carmel zauważają następujące podobieństwa pomiędzy pisaniem a uważnością:
- samoświadomość i samoregulacja – zarówno pisanie jak i uważność pomagają nam stać się bardziej świadomymi siebie oraz lepiej siebie wyregulować;
- rozwój umiejętności refleksyjnych – dzięki uważności rozwijamy naszą umiejętność refleksji co do naszych myśli i uczuć; pisząc rozwijamy natomiast naszą umiejętność refleksji co do naszych pomysłów i języka;
- cisza – obie czynności wykonujemy w ciszy;
- podążanie – w medytacji podążamy za oddechem. Pozwalamy naszym myślom płynąć, nie skupiając się na żadnej z nich z osobna. W pisaniu, a przynajmniej w free writing, jest podobnie: naszym zadaniem jest podążać za pomysłem, nie zatrzymywać się, nie zastanawiać nad nim, ale płynąć za tym, jak się rozwija;
- dostrzeganie i wybieranie na późniejszym etapie – w medytacji dostrzegamy nasze myśli ale pozwalamy im odejść. Dopiero później decydujemy czy któraś z nich warta jest bardziej szczegółowej analizy. W pisaniu, a przynajmniej na etapie burzy mózgów, „łapiemy” i zapisujemy każdy pomysł. Dopiero później decydujemy który z nich chcemy rozwinąć.
Skoro oba procesy są do siebie tak podobne, odbywają się w podobnych okolicznościach i kształtują podobne umiejętności, wydaje się zatem, że regularna praktyka uważności może mieć bezpośredni wpływ na to, w jaki sposób będziemy nie tylko podchodzić do samego procesu pisania, ale też jakie efekty będziemy w stanie uzyskać. A zatem pytanie, na które warto sobie odpowiedzieć brzmi:
Jak uważność może nam pomóc w pisaniu
Jestem przekonana, że nie można pisać nie będąc uważnym. Uważność oferuje nam wiele korzyści, dzięki którym nasze pisanie staje się jeszcze lepsze. Jakie zatem konkretne korzyści płyną z uważności dla nas, osób piszących?
Daje nam dystans
Uważność daje nam możliwość obserwowania rzeczywistości dookoła nas. Nie ingerujemy w nią, nie próbujemy jej zmieniać, oceniać, tłumaczyć. Naszym zadaniem jest jedynie jej obserwacja. Dzięki temu, że nasze zmysły są otwarte, zyskujemy szeroką perspektywę. Być może w następnym kroku będziemy chcieli rozwinąć wybrany element rzeczywistości, przyjąć konkretną perspektywę lub podążyć za konkretnym wątkiem. Teraz jednak chłoniemy wszystko.
Podsuwa nam pomysły
Często chcemy za dużo i szukamy za daleko. Eksperymentujemy z wyszukanymi tematami, miejscami, oryginalnymi postaciami. Nie znamy ich jednak, nigdy ich nie poznaliśmy, nie są nam bliskie. Opisując je czujemy ograniczenie, skrępowanie, mamy poczucie, że nie możemy wystartować, ruszyć z miejsca. Równie często dotyka to też naszego codziennego pisania: więcej czasu zabiera nam znalezienie dobrego tematu niż sama czynność przelewania myśli na papier. Uważność podsuwa nam to, co mamy w danej chwili dookoła siebie. Nie trzeba szukać, wystarczy się zatrzymać i chłonąć chwilę obecną wszystkimi zmysłami. Temat jest wszędzie, wystarczy tylko mieć oczy (zmysły), umysł i serce szeroko otwarte.
Oferuje nam szczegóły
Uważność umożliwia nam zejście pod powierzchnię, zgłębienia tego, co do tej pory pozostawało dla nas niedostępne, ukryte, co nam umykało w zgiełku codziennego życia. Teraz mamy możliwość świadomego zwrócenia uwagi na szczegóły. Dostrzeżenia ich, przyjrzenia się im i opisania ich. To tak jakbyśmy spoglądali na świat po raz pierwszy.
Wycisza nas i pozwala nam wyciszyć nasz umysł
Bardzo często myśli w głowie jest za dużo, aby zasiąść i zacząć pisać. Warto zatem stosować kilkuminutową sesję uważnego pisania jako wstęp do tego właściwego pisania. Dzięki tym kilku minutom uważności, wyciszamy się, uspokajamy nasze myśli, skupiamy się na chwili obecnej. Czyścimy przestrzeń wewnątrz nas samych, robiąc miejsce na to, na czym chcemy się skupić. Praktykujemy tę kilkuminutową pisaniową mindfulness, aby opróżnić nas umysł od niepotrzebnego zgiełku.
A gdyby tak połączyć praktykę uważności z pisaniem?
Rok temu pisałam o kojącej mocy wolnopisania (mój artykuł na ten temat znajdziecie tutaj). Opowiadałam, że
Wolnopisanie jest dla mnie jak robienie zdjęć: zatrzymujemy w kadrze najlepsze momenty. Łapiemy zoom na konkretną chwilę, gest, uśmiech, spojrzenie. Zanurzamy się w nie. Skupiamy na zmysłach. (…) Mnie najłatwiej zwolnić opisując dobrze mi znane miejsca, ludzi, wydarzenia, aktywności. Mój umysł nie jest wtedy zajęty tworzeniem nowych treści, ale odtwarzaniem tego, co już doskonale zna. Nic mnie zatem nie blokuje ani nie zatrzymuje.
Wolnopisanie mieści w sobie uważność, doświadczenia zmysłowe, wspomnienia. W wolnym pisaniu wybieramy moment, na którym chcemy się zatrzymać – może to być chwila z naszego dzieciństwa, nasz mały rytuał, zwykły poranek. Staramy się opisać ten moment ze szczegółami, skupiając się na naszych zmysłach.
Uważne pisanie (mindful writing) to pisanie skoncentrowane na tu i teraz, czyli na chwili obecnej. Na tym, co nas otacza. Tak samo jak wolnopisanie, jest ono spokojne i powolne, pozwala piszącemu zwolnić. Jest skupione na szczegółach: na tym, co możemy zaobserwować, co słyszymy, co czujemy. Zawiera w sobie element oczekiwania – jesteśmy zanurzeni w chwili obecnej, będąc jednocześnie otwartym na to, co może nadejść.
Jak praktykować uważne pisanie?
Nasze pisanie zawsze najlepiej zacząć od skupienia się i opisania chwili obecnej. Może to być opis krajobrazu za oknem, śpiewu ptaków, palącej się na stoliku świecy, czy zdjęcia stojącego na biurku. Najważniejsze, aby był to opis tego, co aktualnie się wokół nas dzieje, nawet jeżeli jest to coś tak błahego jak palące się obok nas kadzidło:
W powietrzu unosi się mocny zapach kadzidła, nadając pomieszczeniu orientalny vibe. Nie mogłoby być chyba większego paradoksu – piwnica w centrum kraju przywołująca na myśl swoim zapachem Orient. Z jego ciepłem, słońcem, gwarem i unoszącym się wszędzie kurzem. Z bosymi dziećmi biegającymi pomiędzy straganami.
Dym powoli zmienia kształty. Dopiero co meandrował w górę nieregularnym kształtem a teraz jakby zastygł – jego strumień pnie się idealną linią prostą w górę, aż do sufitu. Trwa to niedługo – mam szczęście, że udało mi się to dostrzec pomiędzy kolejnymi zapisywanymi słowami.
Kadzidło wypaliło się już w jednej trzeciej a mimo wszystko patyczek nadal trzyma się w całości. Nic, żaden okruszek, żaden kadzidłowy pyłek nie opadł jeszcze na drewnianą deseczkę chroniącą parapet przed opadającym popiołem. Końcówka kadzidła zaczyna się delikatnie wyginać w dół. Wydaje się, że tylko chwila dzieli ją od odłączenia się od reszty. Dym wydobywa się z miejsca, które stanowi granicę pomiędzy już wypaloną a jeszcze nietkniętą żarem częścią. Znów pędzi niemal pionowo w górę, dopiero wysoko pod sufitem kręcąc niewielkie zawijasy. Końcówka wreszcie opada, ukazując pomarańczowy żar palącego się kadzidła. Zaraz jednak znika, ustępując miejsca szarej bliźnie, która teraz zdobi końcówkę. Dym staje się bardziej niespokojny. Biegnie w górę, nie układa się jednak w żadne regularne kształty. Wygląda to tak, jakby całość potrzebowała chwili na złapanie oddechu, rytmu po tym nagłym zdarzeniu. Być może nie spodziewała się oddzielenia. Musi pozbierać się po zmianie, która nastąpiła. Zamienić w dym płynący do góry, mimo że jego część spoczywa kilka centymetrów pod nim, niezdolna już do żadnego ruchu.
Kolejnym krokiem może być refleksja na temat tego, jak otoczenie wpływa na nas. Czy jest w otaczającej rzeczywistości coś, co odzwierciedla nas samych, nasze myśli, nasz nastrój. To ćwiczenie przypomina mi grę Points of you, w której uczestnik wybiera jedną kartę ze zdjęciem a następnie jego zadaniem jest znalezienie jednego elementu, który jest wspólny dla zdjęcia i nas samych. Czasem podobieństwo jest niemalże dosłownie oddane na zdjęciu, ale czasem bardzo metaforyczne. Tak samo możemy potraktować otaczającą nas rzeczywistość.
Uważność doskonale sprawdza się jako podejście do pisania dziennika. Nie zastanawiamy się nad tematem, nad tym, o czym pisać, ale skupiamy się na próbie opisania chwili obecnej.
Poniżej prezentuję trzy pomysły na uważne wpisy dziennikowe:
Krajobraz za oknem
Znajdź wygodne miejsce w domu, z którego będziesz mieć dobry widok na to, co dzieje się na zewnątrz. Skup się na krajobrazie, zaczynając od tego, co znajduje się wysoko, a kończąc na tym, co znajduje się, gdy spojrzysz w dół. Co widzisz? Jakie dziś jest niebo? Czy widzisz drzewa? Ptaki? Przechodź od góry do dołu opisując krajobraz z jak najdrobniejszymi szczegółami.
Teraz zastanów się czy jest coś wspólnego pomiędzy Tobą a opisywanym przez Ciebie krajobrazem. Co macie ze sobą wspólnego? Postaraj się nazwać tę cechę.
UWAGA: Uważne pisanie o tej samej porze dnia może się okazać zbyt powtarzalne. Ja najbardziej lubię pisać rano, kiedy domownicy jeszcze śpią a słońce dopiero pojawia się na horyzoncie. Za oknem wszystko zasnuwa jeszcze poranna mgła a niebo powoli zmienia barwy – od różu, poprzez pomarańcz aż do błękitu. Czasem jednak łapię się na tym, że znów będę pisać o tym samym, bo widok za oknem ten sam. Dlatego warto od czasu do czasu zmienić nieco porę pisania. Wtedy nie tak łatwo będzie nam wpaść w pułapkę powtarzalności.
Smakowanie / Degustacja
Przygotuj coś, co będziesz smakować. Może to być świeżo zaparzona kawa lub herbata, ale równie dobrze kawałek pysznej czekolady, soczysty owoc, lub kawałek gorącej jeszcze szarlotki. Zanim dokonasz degustacji, postaraj się poczuć tę smakowitą rzecz wszystkimi swoimi zmysłami. Jak wygląda to, co znajduje się przed Tobą? Jak pachnie? Jakie jest w dotyku? I w końcu: jak smakuje? Postaraj się opisać swoje wrażenia słowami.
Płonąca świeca
Zapal świecę. Postaw ją w takim miejscu, abyś mogła obserwować jak płonie. Zacznij pisać. Rozpocznij od samego momentu zapalania świecy. Zwróć uwagę na płomień, jego barwę, na dym ulatujący do góry. Jaki zapach dociera do Ciebie? Czy słyszysz jakieś dźwięki towarzyszące spalaniu świecy? Jeśli tak, jakie?
Na koniec możesz zastanowić się jakie uczucia wzbudza w Tobie płonąca świeca. Czy przenosi Cię do jakiegoś konkretnego miejsca? Być może przypomina Ci się w tym momencie jakieś konkretne wspomnienie? Przywołaj je a następnie zapisz słowami.
Pisząc ten artykuł, wykorzystałam artykuł:
Waldman, T. & Carmel, R. 2019. „Mindfulness and self-efficacy for teaching writing in
English as a foreign language”. Konin Language Studies.